Blady,
ślepy błądzi pomimo dobrej drogi
Drogowskaz,
jeden lewy, drugi bujany
Wiatr
powiewa łzy by rozświetlić półmroki
Pot
z czoła w natarczywym biegu rozbujany
Wrażliwość
już umarła...
Papier
utracił piękno poezji...
Bliska
dłoń oparcie straciła
Teraz
trzeba liczyć swoje występki
Poddać
się to bez celu kontemplować
Zawsze
usłyszysz jednostajnie ten fakt
Jak
miłość potrafi omotać
Słabość
i brak skruchy idą w jeden takt
Nie
chcę Cię sądzić o zabawy
Brak
orientacji oraz skupienia
Liczę,
że nadarzą się obawy
Wkrótce
zostaną mi tylko łyki powietrza
Energiczny
atak przelewający energię pomiotu
Do
rozterki zbliża a od zgody ucieka
Prawdziwego
ciepła poznałeś rodzinnego domu
A
samotność odbiera Tobie cień pocieszenia
Propaganda
okrucieństwa jest tylko rozkoszą
Nawet
ból pragnie zjednoczyć
Unikasz
raju wokół którego kwitnie pokusą
Na
boskość próbujesz się z tym pogodzić...
~ Karol Szumkow
Tom l: "Timor"
Witaj!zaciekawiło i spodobało mi się Twoje pisanie, choć tło bloga(wybacz) nie koniecznie...ale będę częstym gościem:)życzę ciągłej weny
OdpowiedzUsuńmeme