piątek, 13 marca 2020

Kara

Teraz obraz maluję skromnie
Swojego przytłoczenia kąt
W ruch szarości odcienie
Tłem krzyku z chaosem prąd
Nic nieczujący introwertyk
Niesie swój boleści krzyż
Od swawolnej woli taki werdykt
Cierpieć przez bicz
Skazać na samotność
Bez litości splunąć
Obwiązać łańcuchami
By jakkolwiek poczuć coś
Łzy nieszczere zatrzymać
Katować do przeraźliwej mordęgi
Aż ten nie zrozumie
Co uczynił lekko palcem muskając
Błąd niech będzie lekcją
A nie tylko przeżytą chwilą
Ciernistą załóż koronę
Nie licz na żadną obronę

Karol Szumkow
(25.12.2019)

środa, 11 grudnia 2019

Nieznajomy

Czy znam samego siebie?
Czy znam kogoś lepiej od samego siebie?
Czy znam bardziej nie samego siebie?
A może to ktoś zna mnie lepiej niż ja sam siebie?
Często zadaję sobie to pytanie
I sam nie znajduję wyjścia
Po prostu mam nadzieję
Znaleźć kogoś lub coś
Wtedy dialog jakby zamienia się w monolog
Czy to znaczy, że nie mówię nawet do siebie?
A człowiek z przeciwka staje się tylko cieniem?
Czy dobrze znajoma twarz jest jak prolog?
Żyjesz, poznajesz, rozmawiasz, oddychasz
Łykasz słodki i gorzki smak życia
Ponosisz ostre porażki i łagodnie wstajesz
A co jeśli Ci powiem, że to tylko iluzja?
A tak na prawdę przez znaki
Straciłeś duszę i żyjesz nieświadomie?
Wszystko co widzisz i czujesz to nic?
Nie myślisz racjonalnie i widzisz ciemność?
Nie czujesz nawet wstydu i bólu?
Ciągle płyniesz po tratwie marzeń?
Nie wiesz co to jest konsekwencja?
Czy nikt wcześniej nie dbał o Ciebie?
Wypierasz się wszystkiego co może pomóc?
Czy żyjesz przekonaniem, że wiesz lepiej?
Czy działasz w afekcie kiedy ktoś zaprzecza?
To tylko Twoi opiekunowie!
Nie bój się!
Oni chcą być przy Tobie!
Nie rozpaczaj tak!
Fbv mc ammrj wjaxtzmp!

Karol Szumkow
(Grudziądz, 11.12.2019)

sobota, 28 września 2019

Miłość do mroku


Kontemplując w ciemności
Plączesz ręce i nogi skulony w rogu pokoju
By spojrzeć w pustkę w spokoju
By rozszyfrować znaki podświadomości
Tułając się z czynami dla dobra ogółu
Zdobywasz pokorę
Nie porządkujesz myśli podczas snu
Zakrywasz uśmiechem swą dolę
Nuta motywacji
Jak z krypty cmentarnej otchłań
Zawiera szczyptę kulminacji
Do drogi dusz powikłań
Śmiertelnik obserwujący oblicze groteski
Podąża ścieżkami realizmu
Z zamiłowania do uniwersalizmu
Aż do grobowej deski.

Karol Szumkow
(Grudziądz, 19.09.2019)

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Czarna, żelazna tarcza

Sekta czy rodzina?
Melodia upiornego cmentarza
Poruszenie to godzina trzecia
Taka okazja rzadko się nadarza

Pusty oddech manifestacji
Terror spędza sen z powiek
Tylko jeden gest postaci
Zbliża bardziej niż kiedykolwiek

Aura strachu budzi stres
Już nigdy nie doznam odwagi
Choć życia degustuję kęs
Niemożliwe jest stanie do walki

Słowa niemego męczennika
Srogi, pędzący wzrok ku ziemi
Lekceważę siebie jako powiernika
Nie można nigdy ufać mi

Czy oczekuję tylko samotności?
Łamliwy Żywot piekielny
Czy przeczę Jego Wielkiej mości?
Tylko pozostałem mu wierny

To zostanie po mnie
Gnicie brudu w spokoju
Strach patrzy na każde ślepie
Brak uwagi na powiew popiołu



~ Karol Szumkow
Tom I: "Timor"


środa, 30 marca 2016

Czarny Scenariusz

Dusza spowita przez ciemność
Szał zakrywa uśmiech filozofa
Trwam ciągnąc ze sobą ponurość
Pocieszenie jak zatruta strzała Amora
Jestem pięknym łabędziem pełnym smutku
Diabeł tkwi w oceanie emocji
Dobroć szarym popiołem trudu
Grzechu urok milczenia w samotności

Żywot prężnie powiewa na horyzoncie
Głos kłamstwa ma gorzki smak
Kiedy ujrzysz jego wnętrze
Chorobliwy lęk wejdzie w znak
Główna rola w dramacie uczuć
Dopóki miłość sięga ostateczności
Jak Grób sakralnie trupim fetorem dałby się odczuć
Prawda zamienia się w obraz nicości

Docieram do ciemnej strefy
Mojej wyimaginowanej fantazji
Lawina serafinów początkiem tej ery
Ery rosnącej sympatii
Nocne koncepcje do braku świadomości
Skazanie na znikomą bliskość
Iluzja słowa kalectwem mojej czułości
Lilii korzeń zaplącze moją obecność

Moją aranżacją życia
Nieskazitelnym dotykiem dłoni
Jedynym uduszeniem bycia
Zarażony miernotą woni
Krok do poznania śmierci
Ucieczka z niemym strachem
Gdy odejdzie ten czas pamięci
Zasłużenie zjednoczę się z Bożym Królestwem



~ Karol Szumkow
Tom l: "Timor"


czwartek, 24 marca 2016

Zatracenie w miłości

Blady, ślepy błądzi pomimo dobrej drogi
Drogowskaz, jeden lewy, drugi bujany
Wiatr powiewa łzy by rozświetlić półmroki
Pot z czoła w natarczywym biegu rozbujany

Wrażliwość już umarła...
Papier utracił piękno poezji...
Bliska dłoń oparcie straciła
Teraz trzeba liczyć swoje występki

Poddać się to bez celu kontemplować
Zawsze usłyszysz jednostajnie ten fakt
Jak miłość potrafi omotać
Słabość i brak skruchy idą w jeden takt

Nie chcę Cię sądzić o zabawy
Brak orientacji oraz skupienia
Liczę, że nadarzą się obawy
Wkrótce zostaną mi tylko łyki powietrza

Energiczny atak przelewający energię pomiotu
Do rozterki zbliża a od zgody ucieka
Prawdziwego ciepła poznałeś rodzinnego domu
A samotność odbiera Tobie cień pocieszenia

Propaganda okrucieństwa jest tylko rozkoszą
Nawet ból pragnie zjednoczyć
Unikasz raju wokół którego kwitnie pokusą
Na boskość próbujesz się z tym pogodzić...



~ Karol Szumkow
Tom l: "Timor"


sobota, 19 marca 2016

Cicha Sowa

Jasność moim mentorem
Tylko on wie kiedy umiera sen
Mój duch niszczy ciało zła odorem
Chcę rozpocząć rytuał zen

Groźnie medytuję w ciszy krzycząc
Oko nienawiści sięga góry brutalności
Cichą sową naśladuję bycia ciąg
Dziki wzrok jest znakiem trudności

Przemierzam nocą drogi
Aby uciec od utrapienia
Lecz żniwiarz liczy moje kroki
Nasłuchując moje powtórzenia

Zsyłane serafiny opiekują się
Naszą niezastąpioną nędzą
Z czasem głębiej w ocean zajrzę
Obserwując szarość wszyscy ględzą

Odwracam wzrok nie kusząc otwarcie
Zew sokoła działa jak kojąca rada
Choć wyczucie chce dać znać uparcie
Ponad siły odpowiada mi wzgarda

To jak wtargnięcie sześciu diabłów
Przez rozkaz uskrzydlonej bestii
Skryta złowieszczość pięknych amantów
Cichy prąd przepłynie mile herezji



~ Karol Szumkow
Tom I: "Timor"


wtorek, 15 marca 2016

"Cirrostratus i malowane płomienie"

Ogniste czasy dzieciństwa
Każdy wspomina je jak z baśni obrazy
Połysk słońca przebijał chęci lenistwa
Codzienność kolorowana jak epidemia zarazy
Złe uczynki oparte na słodkiej niewinności
Tylko łzy tulą złamane od krzywdy serce
My nie znaliśmy zdrady i cierpliwości
Głośna orkiestra chwytała za ręce

Chcę zapomnieć o dziecku
Nie chcę wracać tam z powrotem
Chcę sobie przypominać wizje obłędu
W obieg ozdobiony żywym kolorem
Nad gołym niebem ptasi klucz
Radosny śmiech z krzykiem jest obity
Na drobiazgi skupieni w swój gąszcz
Życie trwało jak przesypujący się piasek z klepsydry

Pamiętasz kryształy warte otwartego uśmiechu?
Albo dumne twarze wpatrzone w monety?
Prawdziwe szczęście warte tylko momentu
Euforycznym wzrokiem ujrzenie kobiety
Nigdy nie spełnione sny duszą jak w smole
Życie i grzmoty z każdym oparciem
Obserwacja przez ślepia okiełznanego czule
Ten chłód nie może być opętaniem

Atrakcyjne jest to arcydzieło
Kiedy wiatr powiewa swawolnie
Melodie chaosu jak złote berło
Zdają się być Tobie bardzo bliskie
Najcieplejsze słowa matki i pogarda ojca
Dają rozwiązanie ignorowanego posłuszeństwa
Fantazja robi za przewodnika
Uszy nie są już od słyszenia

Niebo oszklone wodą
Czerwienią nasycone
Smutek przed nocą kipi dumą
Tylko ja oglądam niebo pod kocem
Nie chcę głosić boleści o dziecku
Pojawiło się jakby znikąd
Łono Tego całokształtu
Nie Zdarza się raz jak urzekający cirrostratus



~ Karol Szumkow
Tom I: "Timor"


niedziela, 13 marca 2016

"Perłowe Serce"

Nie uwierzę w miłość dopóki sam Jej nie odkryję
Kamienna ma dusza nigdy nie zazna spokoju
Jak pomylony romantyk całuję martwą naturę
Ostatnie słowa moją katorgą o ostrym pokroju
Oskarżam swój pierwotny instynkt ssaka
Mimo dotrzymanej przysięgi świat jest mrożący
Drogi Boże, zatrzymam w sobie oczu blask na zło świata
Szubienica jest zbezczeszczeniem arcydzieła Stwórcy

Dopóki jeden płomienny dotyk piękny jak zorza polarna
Nie otrę mych łez, będę kurczowo trzymał się Ciebie
Czuję jakbym podróżował w Narnii od nowa
Barwiąc czernią widnokręgi wciąż błądzę rodząc pytanie
Mam perłowe serce, patrząc w tył
Przyszłość odbiera wszystko co zbędne
Glazura piękna odchodzi jak unoszący pył
Poemat o śmierci pisany przeze mnie wierszem

Jad w moim wnętrzu brudzi sumienie jako dar
Zatrute zaufanie niweczy bożą miłość
Kieruję się wiarą w poskromiony koszmar
Mowa oderwana jak z dobroci kość
Igram z czystością, nie biorę słów w próżnię
Od rzeczy błądzę w nieprzewidywalności szczegół
Nie sądzę bym oceniał łatwo rządną irytację
Wybaczone krzywdy przykładem czułych reguł

Znak opatrzności zapanował nad moim myśleniem
Choć o tym nie wiedziałem wszystko czarno na białym
Uciekam stojąc nad wrzącym urwiskiem
Nade mną rozpala się ogień w stanie cyklicznym

Tylko sen ciało napawa dumą
Gdy nie jeden Cię z niego obudzi
Ale jeśli był otuchą
Zaraz zapomnisz o nim
Życie jest tylko komediowym dramatem
Nie wiesz co się stanie
Wiara bywa złym amantem
Ironia to nie działanie


~ Karol Szumkow
Tom I: "Timor"




poniedziałek, 7 marca 2016

Wprowadzenie

Witam Was serdecznie moi drodzy czytelnicy!
Nazywam się Karol Szumkow, mieszkam i urodziłem się w Grudziądzu, mam 21 lat i chcę wprowadzić Was w daleką otchłań mojej poezji która łamie wszelakie standardy określania poezji mianem głuchej lub łatwo przyswajalnej do umysłów odbiorców. Zamierzam się z Wami podzielić kawałkiem mnie. Przyjmuję zarówno opinię jak i krytykę nie tylko z dystansem ale również z ogromną przyjemnością oraz ulgą w oczekiwaniu na nieznane... Poezją zajmuję się już ponad rok czasu i stale podnoszę poprzeczkę literacką na coraz to trudne i bardziej wyczerpujące wyżyny. Sztuka i poezja są dla mnie oazą wiernego spokoju, jednakże sprawia, iż często jestem zamknięty w swym "małym" kącie artystycznym i oddaję się pełni zadumy oraz kontemplacji nad dalszą przyszłością ingerowania w rozwój kultury i poezji. Również muzyka, komponowanie, tworzenie, granie na gitarze sprawia, iż moje serce domaga się kształtowania tego nieokiełznanego dzieciątka zwanego "metalem". Jestem wierny tej muzyce od szesnastego roku życia i została w moim sercu do dziś. Jestem wrażliwym artystą i wymagającym pisarzem, który zawsze do ostatniego detalu pieści swoje dzieło o niewielki przepych zwany, ładem. Zawsze jestem gotów, wysłuchać opinii innych ludzi, nigdy się im nie sprzeciwiam, uważam, że nawet jedna, najdrobniejsza uwaga bądź mały gest pomoże mi uzbierać siły i determinację do tego, by na światło dzienne trafiło jeszcze więcej dzieł gotowych do podzielenia się z każdym, chętnym człowiekiem. Krótko o samej poezji:
Moja poezja jest dość tragiczna oraz często może zostać odebrana jako "myśli samobójcy" lub "człowiek bez nadziei i chęci do życia", jednak tak nie jest. Kieruję się w poezji Werterowskimi przemyśleniami, opisuję trudności na jakie dosyć często zdarza się natrafić zwykłemu, prostemu człowiekowi. Opowiadam całym sobą, nie kopiuję fragmentów wierszy tak aby tą "gorszą część" napisać ze swojej głowy, a tą "lepszą część" skopiować od zacnie wielkich i cenionych poetów czy pisarzy Polski bądź Europy. Moje wiersze są napisane całym sercem, widzę naturę poezji szczerze oraz obserwując świat w okół, widnokręgi, piękne krajobrazy czy metropolie, z czystych obserwacji czerpię inspiracje do mojej poezji.
Mój drogi czytelniku, zapraszam Cię do zapoznania się z pięknem poezji, które opisuję notorycznie, patrząc kartograficznie na to co mnie otacza, dostrzegając nawet w najmniejszych drobiazgach wady i zalety. Niech Twoje oczy chętnie i przyjemnie zanurzą się w źródło naturalnej oazy ciszy i wypędzenia złych emocji pomimo braku ujawnienia wszelakiej radości w utworach. Życzę udanej lektury i zachęcam również do dobrowolnej interpretacji bądź do wyciągnięcia z danego wiersza osobistych wniosków. Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim, którzy poświęcili chwilę, aby troszeczkę lepiej mnie poznać, jako artystę. Oczywiście zachęcam jak już wspomniałem wcześniej do oceniania mojej twórczości i zapraszam do wygłoszenia swojej opinii.

Karol S.