Jasność
moim mentorem
Tylko
on wie kiedy umiera sen
Mój
duch niszczy ciało zła odorem
Chcę
rozpocząć rytuał zen
Groźnie
medytuję w ciszy krzycząc
Oko
nienawiści sięga góry brutalności
Cichą
sową naśladuję bycia ciąg
Dziki
wzrok jest znakiem trudności
Przemierzam
nocą drogi
Aby
uciec od utrapienia
Lecz
żniwiarz liczy moje kroki
Nasłuchując
moje powtórzenia
Zsyłane
serafiny opiekują się
Naszą
niezastąpioną nędzą
Z
czasem głębiej w ocean zajrzę
Obserwując
szarość wszyscy ględzą
Odwracam
wzrok nie kusząc otwarcie
Zew
sokoła działa jak kojąca rada
Choć
wyczucie chce dać znać uparcie
Ponad
siły odpowiada mi wzgarda
To
jak wtargnięcie sześciu diabłów
Przez
rozkaz uskrzydlonej bestii
Skryta
złowieszczość pięknych amantów
Cichy
prąd przepłynie mile herezji
~ Karol Szumkow
Tom I: "Timor"
Coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńDobra robota! Masz talent, trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrowienia z Wrocławia :)
OdpowiedzUsuń